czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 5 ~ "Wro­gowie często mówią prawdę, przy­jaciele nigdy. " ~ Cyceron

   Gapiłam się na Alana, który cały czas stał nieruchomy. Nie spodziewał się tego, że wiem o nim i jego ojcu.
    No ale błagam, kiedy zamierzał mi powiedzieć? Zamordowanie własnego ojca nie jest normalne.
- Alan, opowiedz mi o tym. - wyszeptałam. Ale gdy się nie odezwał krzyknęłam. - Alan, błagam! Opowiedz mi, jesteśmy przyjaciółmi!
- Przyjaciółmi? Błagam, Adele! - warknął - Okey, powiem ci. Byłem mały. On cały czas mnie bił, katował. Jednego dnia, uczył mnie jak wycelować nożem w serce i wiesz co? Tamtego dnia to było bardzo przydatne. Nie wytrzymywałem z nim. Był psychicznie chory. Zawsze...
- Alan zamknij się! - wrzasnęłam przerażona - Zamknij się i wyjdź!
   Posłuchał się, ale gdy wyszedł, w moim sercu zapanowała pustka. Owszem, nie chciałam go stracić, ale to co zrobił własnemu ojcu jest niewybaczalne. Bałabym się chodzić gdzieś razem z nim, z myślą, że w każdej chwili może mnie zabić.
   Nie chciałam tkwić tu załamana. Nie należałam do tego typu dziewczyn, dlatego też wzięłam telefon i wystukałam znajomy mi już numer.
- David? - powiedziałam do słuchawki, gdy chłopak odebrał. Był moim kumplem, niczym więcej, ale to on zawsze mnie wspierał w trudnych chwilach.
- Adi! Czekaj, sam zgadnę. Chłopak z tobą zerwał? - roześmiał się do telefonu. Miał przyjemny, ciepły głos.
- Nie! - odparłam. - Chcę cię tylko poprosić, abyś zaprosił mnie na imprezę.
- Okey... - zaczął - Adele Emily Roberts, pójdziesz ze mną na imprezę?
- Boże, to zabrzmiało jak oświadczyny! - roześmiałam się - Ale tak, Davidzie Morgan, zgadzam się.
- Będę u ciebie za dwie godzinki. - powiedział i się rozłączył.
   Pognałam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą, w której miałam wyjściowe ubrania.
   Wyjęłam czerwoną, kusą sukienkę bez ramiączek, a do tego czarną marynarkę. Ubrałam się i wykonałam zmysłowy makijaż. Z prostych włosów zrobiłam cudowne loki.
    Wybrałam czarne szpilki, które szybko założyłam, i wyszłam przed dom. David już czekał.
- Hej, maleńka. - uśmiechnął się i ucałował mnie w policzek. Miał przyjemnie czarne oczy i gęste, czarne włosy. Kości policzkowe były lekko zbyt wydatne jak na mój gust, ale pełne i zmysłowe usta zasłaniały ten mankament. Był przystojny. Bez dwóch zdań.
- Witaj. Jedziemy? - spytałam z uśmiechem. Wskazał na auto, do którego bez wahania wsiadłam.
- Czeka cię niesamowita frajda, kochanie. - roześmiałam się i zapięłam pas bezpieczeństwa.

                                                                                                                              ~Zielonooka123

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz