środa, 28 października 2015

Rozdział 3 ~ "Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem Twojego życia" - Mark Twain


   Droga mijała nam przyjemnie. Co jakiś czas śpiewaliśmy piosenki lecące ze stacji radiowej. Racja, ani on, ani ja nie mieliśmy talentu do śpiewu ale nie przeszkadzało nam to.
   Spojrzałam na Alana z ukosa. Włosy lekko mu się podkręciły pod wpływem temperatury. Były bardzo podatne.
   Zerknęłam na lusterko przede mną. Kok w którego uczesałam rano włosy się lekko popsuł, więc doszczętnie go zniszczyłam, przeczesując je przy tym rękoma.
- Długo jeszcze? - spytałam zniecierpliwiona.
- Jakieś pięć minut. - uśmiechnął się. Wyjęłam z kieszeni szortów telefon. Dostałam wiadomość od Rose.
    ROSE: Adi, o której wracasz? O 20;00 jadę do przyjaciółki, więc jak coś to zostań u Ala. Całuski :*
    Szybko jej odpisałam, i poczułam, że Alan zahamował. Rozejrzałam się. Byliśmy nad sporym jeziorkiem, wokół było kilka drzew. Oprócz nas nikogo tu nie było.
    Odpięłam pas bezpieczeństwa i nie czekając na Alana wysiadłam z auta.
- Wchodzisz do wody? - zawołałam do przyjaciela.
- Właśnie po to wziąłem strój kąpielowy. - uśmiechnął się.
    Jako iż byłam przewidywalna i wiedziałam, że pojedziemy nad jezioro to miałam bikini już na sobie. Zdjęłam szybko szorty i biały crop top, zostając w samym stroju.
- Ty pierwszy. - powiedziałam i wskazałam ręką na wodę. Pokiwał głową i wskoczył do jeziora na "bombę". Roześmiałam się i poszłam w jego śladu.
    Fakt był taki, że wskoczyłam z o wiele większą gracją niż Alan.
- Nie jest ci gorąco? - spytał mnie nagle.
- Nie. - przyznałam z uśmiechem.
   Po chwili przyjaciel podał mi rękę. Przyjęłam ją, choć wiedziałam, że chce zrobić coś głupiego.
   I nie myliłam się. Fakt, myślałam, że będzie chciał mnie podtopić, ale on przyciągnął mnie do siebie w talii i spróbował pocałować. Natychmiast go odepchnęłam.
- Dupek! - wrzasnęłam na niego. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
   Wyszłam z wody i zawinęłam się w ręcznik, który wepchnęłam wcześniej do torby. Ostatni raz spojrzałam w stronę Alana. Spoglądał zawstydzony w taflę wody.
- Nawet nie przeprosisz? - wybuchłam. Niby taka błahostka, a jak mnie zdenerwowała.
- Za co? - spojrzał na nią niepewnie.
- Wiesz co... - zaczęłam - Błagam, odczep się ode mnie!
- Nie wiedziałem, że tak łatwo się denerwujesz. - szepnął.
- Widocznie wiele o mnie nie wiesz. - pokazałam mu środkowy palec i poszłam w stronę publicznych toalet, aby się przebrać.

                                                                                                                  ~ Zielonooka123

wtorek, 13 października 2015

Rozdział.2 "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" ~ Paulo Coelho

    Patrzyłem prosto w oczy Adele, piękne i błyszczące jak zawsze i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć. Byłem pewny, że nie mogę powiedzieć jej prawdy, znienawidziłaby mnie, a mi na niej bardzo zależy. Po chwili zauważyłem, że dziewczyna zaczyna się niepokoić, pewnie tym, iż od dłuższego czasu nic nie mówię.
- Uraziłam Cię?- zapytała z troską, co wyrwało mnie z transu.
- Nie, nie.- uśmiechnąłem się lekko w jej stronę. - Nic się nie stało.- mówiłem prawdę, przecież to ja chciałem ją za chwilę okłamać.
- A więc dlaczego nic nie mówisz?- wciąż nalegała, abym jej o tym opowiedział.
- Przepraszam, zamyśliłem się.- przeczesałem ręką włosy i spróbowałem wymyślić coś na poczekaniu. -Było to pewnego zimowego wieczoru, kiedy ja byłem u jednego z kolegi. - zacząłem. - Byłem wtedy młody, przecież wydarzyło się to 10 lat temu. - oczy Adele posmutniały. - Chciał mnie od niego odebrać, i kiedy był już blisko został potrącony na pasach, przez pijanego kierowcę.- westchnąłem.
- Przykro mi. - powiedziała Ad i położyła mi rękę na ramieniu.
- Wiem.- posłałem jej przepraszające spojrzenie i położyłem swoją dłoń na jej ręce.- Ale mam Ciebie.- uśmiechnąłem się. ~Jeszcze..- pomyślałem
     Cały wczorajszy dzień oglądaliśmy z Adele filmy fantasy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, przez myśl mi nawet nie przeszło, że mógłbym ją stracić. Ale prędzej czy później ona dowie się prawdy, a wtedy, jeżeli mnie nie zabije, na pewno ucieknie jak najdalej ode mnie. Otworzyłem oczy i przez chwile patrzyłem się w sufit. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Podniosłem się gwałtownie i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Hejka, gotowy?- usłyszałem radosny, pełen energii głos Adele.
- Dzień dobry, daj mi 20 minut i będę u Ciebie.- rozłączyłem się. Jak na złamanie karku popędziłem do łazienki, szybko wziąłem prysznic i ubrałem pierwsze z brzegu jeansy. Moja ulubiona czarna koszulka z nadrukiem niestety była w praniu, więc wyjąłem z szafy jakiś stary, szary T-shirt. Ubrałem buty, zamknąłem mieszkanie, i zbiegłem szybko po klatce schodowej. Przed drzwiami już stała Adele, jak zawsze cudownie ubrana i ślicznie pachnąca.
- No brawo, masz jeszcze minutę.- zaśmiała się. Przytuliłem ją i pociągnąłem w stronę samochodu.
- To gdzie jedziemy?- zapytałem odsłaniając białe zęby i otwierając przed nią drzwi.
- Hmm.. może nad jezioro.- zaproponowała wskazując na swój ekwipunek.
- Mi jak najbardziej pasuje.- usiadłem za kierownicą i odpaliłem samochód. Adele jak zawsze włączyła naszą ulubioną stację radiową i zaczęła nucić.

~Nightmare

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 1 ~ "Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" ~ A. Einstein


   Zaraz po przebudzeniu, poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Użyłam ulubionego żelu lawendowego i pozwoliłam strumieniom wody po mnie spływać.
   Czułam się wolna. Wolna jak ptak. Byłam silna. Silna jak linia, która odgradza dobro od zła.
   Wyszłam spod prysznica i zawinęłam się w ręcznik z mikrofibry, tylko po to, aby za chwilę się ubrać.
   Wyjęłam z szuflady czystą bieliznę, a z szafy przetarte jeansy i koronkowy crop top. Przebrałam się i sięgnęłam po telefon, który leżał na stoliku nocnym. Wcisnęłam go do tylnej kieszeni spodni i zbiegłam na dół, aby zjeść szybkie śniadanie.
   W kuchni była już moja siostra Rose, która zrobiła tosty z serem.
- Cześć siostrzyczko! - zawołała na mój widok. Podeszłam do niej i objęłam ją pół ramieniem, a ona ucałowała mnie w policzek - Tosta?
- Z chęcią. - powiedziałam i sięgnęłam po jednego.
   Ja i Rose byłyśmy ze sobą blisko. Mówiłyśmy sobie wszystko. Zwłaszcza, odkąd nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
 - Ro, przyjdzie dzisiaj Alice? - spytałam. Alice to nasza "opiekunka", która zajmowała się nami od dzieciństwa.
- Nie dzisiaj. - uśmiechnęła się i położyła talerz tostów na stół.
- Dobra, a nie obrazisz się, jeśli pójdę do Alana?
   Pokręciła głową i ugryzła grzankę. Przytuliłam ją i wybiegłam z kuchni, aby ubrać buty i uczesać włosy.
   Założyłam czarne szpilki, a długie, kasztanowe włosy związałam w kucyka.
   Zeszłam na dół i wyszłam z domu, aby przejść dwie przecznice do Alana. Po drodze, jak zwykle, omal nie wpadłam pod samochód.
  Zapukałam do drzwi, a potem bez pozwolenia weszłam do środka.
- Alan, jesteś w domu? - krzyknęłam, aby mnie usłyszał.
- Salon! Telewizja! - odpowiedział, więc natychmiast skierowałam się do miejsca, które mi wskazał.
   Usiadłam ciężko obok niego na kanapie i oparłam się o jego ramię.
- Co tam? - spytał.
- Nudno. - sapnęłam ciężko.
- Tak jak u mnie. - roześmiał się.
- Hej! - zawołałam i wyprostowałam się szybko - Jutro ostatni dzień wolnego tygodnia! Pojedźmy gdzieś, do lasu, albo nad jezioro.
- Nie ma problemu. - uśmiechnął się i ucałował mnie w czubek głowy po bratersku.
- A teraz, znamy się dziewięć lat. Opowiedz mi, jak zmarł twój ojciec. - jego uśmiech zniknął z twarzy.

 ~Zielonooka123