wtorek, 13 października 2015

Rozdział.2 "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" ~ Paulo Coelho

    Patrzyłem prosto w oczy Adele, piękne i błyszczące jak zawsze i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć. Byłem pewny, że nie mogę powiedzieć jej prawdy, znienawidziłaby mnie, a mi na niej bardzo zależy. Po chwili zauważyłem, że dziewczyna zaczyna się niepokoić, pewnie tym, iż od dłuższego czasu nic nie mówię.
- Uraziłam Cię?- zapytała z troską, co wyrwało mnie z transu.
- Nie, nie.- uśmiechnąłem się lekko w jej stronę. - Nic się nie stało.- mówiłem prawdę, przecież to ja chciałem ją za chwilę okłamać.
- A więc dlaczego nic nie mówisz?- wciąż nalegała, abym jej o tym opowiedział.
- Przepraszam, zamyśliłem się.- przeczesałem ręką włosy i spróbowałem wymyślić coś na poczekaniu. -Było to pewnego zimowego wieczoru, kiedy ja byłem u jednego z kolegi. - zacząłem. - Byłem wtedy młody, przecież wydarzyło się to 10 lat temu. - oczy Adele posmutniały. - Chciał mnie od niego odebrać, i kiedy był już blisko został potrącony na pasach, przez pijanego kierowcę.- westchnąłem.
- Przykro mi. - powiedziała Ad i położyła mi rękę na ramieniu.
- Wiem.- posłałem jej przepraszające spojrzenie i położyłem swoją dłoń na jej ręce.- Ale mam Ciebie.- uśmiechnąłem się. ~Jeszcze..- pomyślałem
     Cały wczorajszy dzień oglądaliśmy z Adele filmy fantasy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, przez myśl mi nawet nie przeszło, że mógłbym ją stracić. Ale prędzej czy później ona dowie się prawdy, a wtedy, jeżeli mnie nie zabije, na pewno ucieknie jak najdalej ode mnie. Otworzyłem oczy i przez chwile patrzyłem się w sufit. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Podniosłem się gwałtownie i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Hejka, gotowy?- usłyszałem radosny, pełen energii głos Adele.
- Dzień dobry, daj mi 20 minut i będę u Ciebie.- rozłączyłem się. Jak na złamanie karku popędziłem do łazienki, szybko wziąłem prysznic i ubrałem pierwsze z brzegu jeansy. Moja ulubiona czarna koszulka z nadrukiem niestety była w praniu, więc wyjąłem z szafy jakiś stary, szary T-shirt. Ubrałem buty, zamknąłem mieszkanie, i zbiegłem szybko po klatce schodowej. Przed drzwiami już stała Adele, jak zawsze cudownie ubrana i ślicznie pachnąca.
- No brawo, masz jeszcze minutę.- zaśmiała się. Przytuliłem ją i pociągnąłem w stronę samochodu.
- To gdzie jedziemy?- zapytałem odsłaniając białe zęby i otwierając przed nią drzwi.
- Hmm.. może nad jezioro.- zaproponowała wskazując na swój ekwipunek.
- Mi jak najbardziej pasuje.- usiadłem za kierownicą i odpaliłem samochód. Adele jak zawsze włączyła naszą ulubioną stację radiową i zaczęła nucić.

~Nightmare

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz